Raaziel

 
joined: 2015-10-02
Tajemnica jest najwyższą wartością, zaś miłość jest największą z tajemnic. https://mojagrafomania.wordpress.com/
Points29more
Next level: 
Points needed: 171
Last game

zobaczysz

WSZYSTKIEGO PRZENAJFAJNIEJSZEGO DROGIE PANIE! n4.gif?v=122


nie wiem czy widziałaś dzisiaj słońce
czy wpatrzona w bladą ścianę czekasz
aż dosięgną cię promienie nieba
zatem przyjm ode mnie gwiazdy cień
rozciągnięty między kącikami ust

zaraź się nim przez prychnięcie
pobudź lekkim drżeniem warg
i niech tańczy przez dnia resztę
pod powierzchnią twoich bluz
tam gdzie motyl zbudził się

gdy u kresu światła przyjdzie sen
niech przyniesie piękny dar
krajobrazów niczym raj
jutro będzie wcale straszne
gdy uśmiechniesz się jak dziś

sed libera nos a malo

wybierając z prochów ziemi
okruszyny chleba (nie naszego) powszedniego
spoglądamy łzawo w gwiazdy
chcąc odnaleźć lepszy los

spes mater stultorum

bębny kiszek tłuką marsza
w uszach szumi krew wzburzona
usta suche są jak rajski ogród
zostawiony żeby sczeznął

vis maior

szepty w lewym uchu brzmią jak krzyk
czernią będzie lśnić w księżycu krew
z wykarmionych gardeł będzie ciec
na znajomy losu czarny bruk

sed libera nos a malo
ubi lex ibi poena


owce które pragną zostać wilkiem
wiodą swoje stado na rzeź
dura lex sed lex
największą cenę płacą zawsze niewinni

nikt nie jest bezwinny

homo homini lupus est (nihil novi)
ergo et no nos inducas in tentationem

gwiazdy

nie znajduję cię ostatnio
w pustym kufrze moich snów
z dnia na dzień co prędzej zapominam
jak brzmiał mój dotyk na twojej skórze
kiedyś go łaknęła jak pustynia dżdżu

częściej próbuję zasypiać na niby
ze wzrokiem utkwionym w odległych przestrzeniach
upstrzonych piegami migoczącego złudzenia
że między nimi jest nasze miejsce
i przeznaczenie nas znajdzie na drodze ku nim

możeśmy zostali dla siebie gwiazdami?
tak odległymi od siebie że ich blask się gubi
w bezdennej ciemności pomiędzy
i sny wysychają nam przez to jak łzy których brak?
jeżeli tak…

to lepiej spaść w ogień i przez ułamek być smugą
na której upadek spoglądają miliony
oczu zmęczonych tym samym złudzeniem
które i na nas opadło całunem nicości

to lepsze niż gasnąć powoli po utraceniu…


balonik

to był najdłuższy na świecie happy end
ale możemy nareszcie odpocząć
pod lipą bezlistną zapomnieć o wszystkim
co samo wciskało się nam do snów

możemy bezczelnie owinąć się ciszą
i głodne od dawna nakarmić lwy

wolno nam dzisiaj ciut więcej niż zwykle
nikt nam nie wlepi mandatu za czyn
nikogo nie musimy się bać
ani ja zagubiony ani ty znaleziona

balonik puszczony beztrosko na wietrze
na jakiejś gałęzi żywota dokona

to był najdłuższy nasz happy end
czekany od światła po zmrok wszystkich dni
i oto znienacka nam spełnił się
zostawia nad nami to wszystko co złe

na ulicy

częściej sypiam na ulicy
kostropatych myśli i wygasłych żądz
każdy świt przynosi w darze
wszechogarniający ziąb

nie mam okna na podwórze
ukwiecone nadziejami
na cieplejszy powiew wiatru
nie cuchnący złudzeniami

już nie brodzę głową w chmurach
więdną galaktyki u stóp
częściej tęsknie patrzę w przeszłość
tam nie wzywał jeszcze dół

rzadziej słucham tego dźwięku
który ktoś nazywa śmiechem
od wymarłych słupów latarń
cisza się odbija echem

częściej sypiam na ulicy
tutaj gdzie króluje brud
wygaszone żądze milczą
kiedy nas przeszywa chłód