PannaKetchup

 
joined: 2013-04-25
Z wszelkimi trudnościami się zmierzę, za uśmiech Twój z pomidorowej talerzem. :)
Points80more
Next level: 
Points needed: 120
Last game
Klondike

Klondike

Klondike
6 years 175 days ago

BANowa zabawa


Na dziś mam inną propozycję zabawy.

Większość z nas w ten czy inny sposób, na tym czy innym portalu była zBANowana. I tu tkwi clou mojej zabawy.

Układamy zdania zawierające słowo BAN. Oczywiście mile widziana fantazja i poczucie humoru.

Przykład:
Mamusia rozbiła na głowie tatusia śliczny malowany dzBAN.

ale też poprawnie będzie

Moja prośBA Na dziś: bawcie się!

n0.gif



Zabawa w "to czy tamto" :) :) :)

I znów mam propozycję zabawy dla każdego:

Zasady są proste:
Jedna osoba zadaje pytanie, "to czy tamto?" Druga odpowiada, uzasadniając w jakiś sposób odpowiedz. Następnie zadaje swoje pytanie itd.

Np.

Os.1:
cytryna czy banan

Os.2:
banan bo mam lepsze z nim skojarzenia
blondynka czy brunetka

Oczywiście to tylko przykłady, a im bardziej fantazyjnie pytacie i odpowiadacie, tym lepsza zabawa

Zaczynam
blondynka czy... ruda?


Zabawa w zepsuj marzenie

Witajcie!

Dzisiaj proponuję zabawę, którą może już znacie z innych portali

zepsuj marzenie

Zabawa polega na tym, że osoba psuje marzenie userowi wyżej, np. ktoś napisze "Chcę zrzucić telewizor z 10 piętra na głowę sąsiada gapiącego się poniżej" a  ktoś inny odpowie mu i napisze " Nie zrzucisz bo nie stać Cię na telewizor", a następnie pisze swoje marzenie. Chodzi o to, żeby marzenia były zabawne, a ich popsucie jeszcze zabawniejsze

No to zaczynamy

Chciałabym aby na GD wszyscy kochali się jak bracia....


Znasz już swoje elfickie imię?


Moi Drodzy,

Mam dla Was przednią zabawę na piątkowy wieczór.

Poniżej podaję linki do stron, na których można sprawdzić swoje imię w języku elfów i hobbitów

http://www.chriswetherell.com/elf/
http://www.chriswetherell.com/hobbit/

Ja w pierwszym nazywam się
Lúthien Fëfalas

a jako hobbitka:
Rosie-Posie Overhill of Nobottle

Ciekawe jak Wam wyszło ;)



Historia pewnego taksówkarza

Taksówkarz z Nowego Jorku napisał:

Przyjechałem pod adres do klienta, i zatrąbiłem. Po odczekaniu kilku minut, zatrąbiłem ponownie. To miał być to mój ostatni kurs tego wieczoru i pomyślałem że wrócę do „bazy”, ale zamiast tego zaparkowałem samochód, podszedłem do drzwi i zapukałem.

„Minutkę!”, odpowiedział wątły, starszy głos.

Usłyszałem odgłos tak jakby coś było ciągnięte po podłodze…
Po długiej przerwie, otworzyły się drzwi. Stała przede mną niska , na oko dziewięćdziesięcioletnia kobieta. Miała na sobie kolorową sukienkę i kapelusz z dopiętym welonem; wyglądała jak ktoś z filmu z lat czterdziestych. U Jej boku była mała nylonowa walizka. Mieszkanie wyglądało tak, jakby nikt nie mieszkał w nim od lat. Wszystkie meble przykryte były płachtami materiału.
Nie było zegarów na ścianach, żadnych bibelotów ani naczyń na blacie. W rogu stało kartonowe pudło wypełnione zdjęciami i szkłem.

„Czy mógłby Pan zanieść moją torbę do samochodu?”, zapytała.

Zabrałem walizkę do auta, po czym wróciłem aby pomóc kobiecie. Wzięła mnie za rękę i szliśmy powoli w stronę krawężnika. Trzymała mnie za ramię, dziękując mi za życzliwość.

„To nic”, powiedziałem, „Staram się traktować moich pasażerów w sposób,
w jaki chciałbym aby traktowano moją mamę.”

„Och, jesteś takim dobrym chłopcem” , odrzekła.

Kiedy wsiedliśmy do samochodu, dała mi adres, a potem zapytała:
„Czy mógłbyś pojechać przez centrum miasta?”

„To nie jest najkrótsza droga”, odpowiedziałem szybko, włączając licznik opłaty.

„Och, nie mam nic przeciwko temu”, powiedziała. „Nie spieszę się. Jestem w drodze do hospicjum…”

Spojrzałem w lusterko. Jej oczy lśniły.

„Nie mam już nikogo z rodziny”, mówiła łagodnym głosem. „Lekarz mówi, że nie zostało mi zbyt wiele…”

Wyłączyłem licznik…

„Którędy chce Pani jechać?”

Przez następne dwie godziny jeździliśmy po mieście.Pokazała mi budynek, gdzie kiedyś pracowała jako operator windy. Jechaliśmy przez okolicę, w której żyła z mężem jako nowożeńcy. Poprosiła bym zatrzymał się przed magazynem meblowym który był niegdyś salą balową, gdzie chodziła tańczyć jako młoda dziewczyna.

Czasami prosiła bym zwolnić przy danym budynku lub skrzyżowaniu,
i siedziała wpatrując się w ciemność, bez słowa. Gdy pierwsze promienie Słońca zaczęły pojawiać się nad horyzontem, powiedziała nagle

„Jestem zmęczona. Jedźmy już proszę”.

Jechaliśmy w milczeniu pod wskazany adres. Był to był niski budynek z podjazdem,tak typowy dla domów opieki. Dwaj sanitariusze wyszli na zewnątrz gdy tylko zatrzymałem się na podjeździe. Musieli się jej spodziewać. Byli uprzejmi i troskliwi..Otworzyłem bagażnik i zaniosłem małą walizeczkę kobiety do drzwi. Ona sama została już usadzona na wózku inwalidzkim.

„Ile jestem panu winna?” Spytała, sięgając do torebki.

„Nic”, powiedziałem.

„Trzeba zarabiać na życie”, zaoponowała.

„Są inni pasażerowie”, odpowiedziałem.

I nie zastanawiając się kompletnie nad tym co robię, pochyliłem się i przytuliłem Ją. Objęła mnie mocno.

„Dałeś staruszce małą chwilę radości”, powiedziała. „Dziękuję”.

Uścisnąłem jej dłoń, a następnie wyszedłem w półmrok poranka…

Za mną zamknęły się drzwi ~ był to dźwięk zamykanego Życia…

Tego ranka nie zabierałem już żadnych pasażerów. Jeździłem bez celu, zagubiony w myślach. Co jeśli do kobiety wysłany zostałby nieuprzejmy kierowca, lub niecierpliwy aby zakończyć jego zmianę? Co gdybym nie podszedł do drzwi, lub zatrąbił tylko raz, a następnie odjechał?

Myśląc o tym teraz, nie sądzę, abym zrobił coś ważniejszego w całym swoim życiu. Jesteśmy uzależnieni od poszukiwania emocjonujących zdarzeń i pięknych chwil, którymi staramy się wypełnić nasze życia.

Tymczasem Piękne Chwile mogą przydarzyć się nam zupełnie nieoczekiwanie, opakowane w to, co inni mogą nazwać rutyną.
Nie przegapmy ich…”

znalezione w necie